Nie wytrzymałem do jutra i poskładałem dzisiaj balans.
[ img ]Okazało się, że przez swoją pierdołowatość, i diagnozę na wkur... nie miałem racji co do gwintu pod gniazdem. Był on przedłużeniem gwintu zerwanego elementu. Wyszło z korzyścią dla mnie ale...
Nie było to pierwsze zerwanie tego łańcucha w moim egzemplarzu o czym nie miałem pojęcia aż do dziś.
Poprzednik sprytnie wymyślił sposób naprawy ale po dorobieniu gwintu użył oryginalnej śruby, która była za krótka... debil...
Namęczył się bidula, a przy składaniu widać o tym zapomniał, przez co urwany element trzymał się tylko na kleju. Konstrukcja ta i tak dała radę bo przejeździłem na tym ponad 20000 km.
Reasumując. Balans poskładany w dwie godzinki. Teraz jeszcze rozrząd i można latać.
Dzięki za rady i sory za zamieszanie.
Pozdrawiam.