24 listopada na moto
W ostatnią listopadową sobotę postanowiłem wybrać się na nieco dalszą przejażdżkę na moto. Pogoda była w zasadzie sprzyjająca, o ile rano było około 5 stopni, to podczas dnia temperatura wzrosła, do mniej więcej 8-9 stopni. Na deszcz póki co nie zanosiło się, i choć niebo było całkowicie zachmurzone, to w ciągu dnia słońce kilka razy zdołało się przebić przez chmury. Wyjeżdżam o 10:00 i jadę na chwilę do stolicy, aby o mniej więcej, 10:40 wyruszyć dalej. Droga prowadzi do Góry Kalwarii, Warki, Grójca, Nowego Miasta nad Pilicą, Inowłodzi i w końcu trafiam do Spały. Jedzie się naprawdę nieźle, drogi są suche, i nawet jadąc przez las, nie trafiam na mokry asfalt. Spokojnie, no powiedzmy że prawie spokojne nawijam kolejne kilometry. No właśnie: ale, prawie czyni małą różnicę, bo gdzieś pomiędzy Górą Kalwarią a Coniewem, biorę się za wyprzedzanie dwóch samochodów i nagle kątem oka spostrzegam jak ten ostatni samochód, srebrne Audi, na kozienickich numerach, ma wielką ochotę wjechać mi w tylne koło. Szybki manewr kierownicą w lewo, jednocześnie widzę że kierowca Audi, poszedł po rozum do głowy i dostrzegł, że jego manewr, jest delikatnie mówiąc – poroniony i spóźniony! Prawa ręka do dołu i jak by nie było prawie 200 koni rączo wyrywa do przodu i cholerna, srebrna audiola zostaje w tyle, a ja cały mogę nie dość że dalej kontynuować podróż, to jeszcze napisać a niej krótką relację!! Uff, ciekawe gdzie niektórzy mają oczy!
[ img ][ img ][ img ]\
[ img ][ img ][ img ][ img ][ img ]Wróćmy więc do relacji, i do miejsca w którym się znaleźliśmy: czyli w Spale. Parkuję moto na parkingu i per pedes udaję się na krótki obchód tej miejscowości. Docieram do drewnianego kościółka, wędruję do pomnika żubra, którego trzeba obowiązkowo złapać za:… jaja, a później trafiam nad staw, gdzie z kolei grasują stada kaczek i łabędzie.
Ok., Spała zaliczona, fotki zrobione, a teraz droga prowadzi do Konewki, niewielkiej wsi w której znajduje się bunkier kolejowy o długości, bagatela, prawie 400 metrów! Konewka znajduje się niecałe 4 kilometry od spały i droga do niej jest całkiem porządnie oznaczona drogowskazami, więc z trafieniem nie ma problemu.
Za Wikipedią: Kompleks schronów w Konewce składał się ze schronu kolejowego o długości około 385 m, dwóch schronów bojowych i najprawdopodobniej schronów technicznych podobnie jak w bliźniaczym zespole schronów znajdującym się obok wsi Jeleń. Kompleks od strony zewnętrznej otoczony był płotem z siatki drucianej i najprawdopodobniej od strony wewnętrznej zasiekami z drutu kolczastego. Budowę kompleksu realizowała Organizacja Todt w okresie od kwietnia do października 1940 r. Mniejsze obiekty realizowane były według standardowych planów Organizacji Todt jak np. Wilczym Szańcu, czy kwatery (OKH) w Mamerkach.Schron kolejowy w Konewce jest dłuższy o 50 m od schronu w Jeleniu i w przeciwieństwie do niego jest na całej długości prosty (część obiektu w Jeleniu leży w łuku). Przekrój schronu od strony zewnętrznej ma szerokość przy podstawie 15 m[1] i wysokość 9 m[1]. Wnętrze tunelu przechodzącego przez schron ma wysokość 6 m. Przez środek tunelu biegł tor kolejowy z peronami (rampami) po bokach.
Obecnie schrony porosły mchem, a okoliczni mieszkańcy porozkradali niektóre części metalowe, razem z szynami. Co roku w październiku odbywa się tam zlot pojazdów militarnych. Kilka lat temu oba schrony zostały wydzierżawione od Lasów Państwowych przez pana Juliusza Szymańskiego. Obecnie w Konewce mieści się prywatna wystawa militariów, a schron wraz z obiektami towarzyszącymi został udostępniony do zwiedzania.
[ img ][ img ][ img ][ img ]Na miejsce docieram około 14-tej, wykupuję bilet za całe 7 złotych i już mogę zwiedzać cały teren. Oczywiście koncentruję się na bunkrze kolejowym, a później wędruję co nieco po rozległym terenie. Niestety ale czasu robi się coraz mniej, bo przecież dni są coraz krótsze a do domu, może nie strasznie daleko, ale jakieś 150 km.
[ img ][ img ][ img ][ img ][ img ][ img ][ img ]Wobec tego, ograniczam się do rzeczy najważniejszych, i pora ruszyć dalej. Wracam w zasadzie, tą samą drogą, choć w Inowłodzi kieruję się na Białobrzegi a później Grójec, a więc pojadę raczej drogami głównymi a nie lokalnymi jak rano w drodze do Spały. Nawijam kolejne kilometry, jedzie się super, ruch jest niewielki, tłoku nie ma, żyć nie umierać! O dziwo, nie spotykam po drodze żadnych motocyklistów. O ile rankiem, jadąc do stolicy udało mi się spotkać dwóch czy trzech, to teraz żadnego – może wszyscy pojechali inną drogą? ! Od Grójca w stronę Mińska, jak zwykle wlecze się trochę tirów, aby przed rondem w Górze Kalwarii utworzyć, tym razem mały korek. Ale, co tam, moto nie stoi przecież w korkach i sprawnie omijam tę przeszkodę, aby kilka minut przed 16-tą zameldować się w domu.
Tak więc do domu, docieram jeszcze za dnia i podczas gdy się przebieram, zaczyna kropić deszcz – to się nazywa wyczucie czasu!! Tak więc, kolejne tegoroczne kilometry stają się faktem. Ciekawe czy pogoda jeszcze pozwoli na kolejne jazdy? Jak zapowiadają synoptycy: ma się niestety ale zdecydowanie ochłodzić, a to raczej nie wróży nic dobrego, a tym bardziej kolejnych jazd.
Pozdrawiam wszystkich czytających
Piotr
pozostałe zdjęcia znajdziecie na:
https://picasaweb.google.com/1070858255 ... directlink