Straż Miejska w pobliskim Uzdrowisku kupiła od Wojska 2 KTM lc4 Military, Hondę 125cc i Land rovera 90.
Zadzwonili do mnie żeby im pomóc uruchomić motocykle, dać instruktarz obsługi, lekcje jazdy

hehheee.... czujecie temat ? ! Straż Miejska- motocykle enduro - i ja "lesny bandyta"

:lol: :lol: :lol: :lol:

...może jednak nie Orwell, a rzeczywistość

I tu nie masz racji kolego - na ukrainie do nas wystartowali goście z bronią w lesie twierdząc że są ze straży leśnej i zezwolenie kosztuje w przeliczeniu 1 tys od auta - bylismy w 16 aut - zablokowali wyjazd 3 autami i zabrali kilku kolegom paszporty, cała sprawa trwała ze 4 godziny w końcu przyjechała prawdziwa policja tamci uciekli itd... gdyby nas było mniej nie wiem czy tak spokojnie by się to skończyło wszystko - w polsce nikt do ciebie z bronią nie wyskoczy podając się za straż leśną.
Ten Ukrainiec nazywa się Dima i już wyruchał tak kilka ekip z polski - czytałem o tym na rajdy4x4 potem.

Wiesz a odnośnie polskiej napierdzielanki to ja pisze co uważam i nie mam nerwa - zawsze może coś ciekawego się człowiek dowie w piątek przy robocie 8)


Organizowałem trochę i staram się to robić w miarę legalnie - ale są fajne kwiatki czasem - raz pani nadleśniczy ze Szklarskiej chciała od nas po 2,5 tys zł za wjazd do kamieniołomu Stanisław (najwyżej położony kamieniołom w Europie) - uczestnicy to zabytkowe motocykle wojskowe z koszami, a że było to kilka lat temu to kwota 2500 to ponad połowa wartości takiego motura była. Potem miałem kontakt z podwładnym pani ze Szklarskiej - powiedział "wie pan tu przyjeżdżają niemcy i płaca takie kwoty za jazdę po Izerach i okolicy i nie narzekają" no i tyle na temat naszego prawa, zezwoleń zakazów itd.... Choć i tak nie uważam jak Krzemień, że należy jeździć gdzie nam się podoba bo akurat nas nie nikt nie złapie.

Nie będę walczył i się napinał.Ogrodziłem 1,5 m siatką łącznie z moją prywatną drogą :mrgreen:

[quote="Krzemien"]Uwielbiam takie prowokacyjne posty.
"Ja jestem tolerancyjny ale do pewnych granic. nie dziwie sie ze koles na quadzie nie wytrzymal bo ewidentnie go koles z kamera prowokowal tekstami. Nie mowie ze taranowanie jest poprawne, wrecz przeciwnie. Ale tak jak ten koles z kamera to normalny czlowiek sie nie zachowuje..."

Ktoś tu napisał, że w środowisku forumowym też buraków nie brakuje, czego dowodem jest ostatni zlot w Kamyku. Nic odkrywczego ani tym bardziej bulwersującego - pewien procent buractwa dotyczy każdego środowiska (ważne proporcje) i rzeczywiście to dziwić nie powinno. Jednak nie sposób się nie zdziwić jak ktoś wali taki brawurowy tekst jak w cytacie. Miałem wrażenie, że nie może być żadnego usprawiedliwienia dla zachowania debila na kładzie, który na kilka miesięcy swoją kosiarką do trawy funduje człowiekowi gips i kule. Teraz mam wrażenie, że autor tej wnikliwej i oryginalnej analizy mocno zachwiał proporcjami i procentowy, buraczany słupek śmiało podskoczył w górę.

Ja też nie walczę ze wszystkimi tylko z pewnymi zachowaniami.Polskim problemem obok permementnej napinki jest totalny brak poszanowania innych i cudzej własności.Widać to w codziennym życiu to dlaczego nie miałoby się to przenieść do lasu.
Może za 50 lat mentalność ludzi się zmieni :wink:

Miłej jazdy w zgodzie z otoczeniem życzę :)

Dotyczy całej post-komuny. Ostatnio często bywam w Moskwie i podobne scenki (zamiast quadów Cadillac'i Escalade i Lincolny Navigatory) są na porządku dziennym.

Jak to mówią: "Wyszliśmy z socjalizmu, ale socjalizm nie wyszedł z nas."

Rolek, jak zwykle ujęte samo sedno. Pokaz Media rządzą :!:

to wersja VIP - u nas się mówi:
"Wyszedł chłop ze wsi - ale wieś z chłopa już nie..."

Tak jak się znamy, tutaj wyraźnie powiem - MYLISZ się, masa quadów i crossów generuje zaje...ste zamieszanie... na naszym forum i na naszych zlotach też są tacy, którzy w du..e mają wszystko i wszystkich.

A co do wjazdu na Borżawę bez ograniczeń - vide to co się stało z naszymi połoninami (w ciągu 10 lat obszar na samym szczycie totalnie zniszczony wzrósł trzykrotnie).

Ekoterrorystą nie jestem, ale są granice i te granice są w Polsce z pewnością przekroczone. Kwestia ustalenia tras nie ma tu nic do rzeczy. Parafrazując, jak nie dają wódki za darmo to nie znaczy że możesz ją kraść.

To ze mam motor do offa nie znaczy ze mam prawo wjechac nim gdzie chce, bo przeciesz ''gdzies musze''! Analogicznie majac gsxra czy r1 nie bede zasuwal ile fabryka dala a umiejetnosci pozwalaja tylko dlatego ze to ''sport''. Jest prawo, jesli jest zle albo waszym zdaniem nieodpowiednie to prosze korzystac z dobrodziejst demokracji ;) i cisnac tych na ktorych glosujecie albo organizowac sie w grupy nacisku. Jak np TRF tutaj - http://www.trf.org.uk

Mieszkam w UK, mam bajka do offa, ale przestrzegam prawa, szanuje cudza wlasnosc i jezdze tam gdzie mi prawo pozwala a nie tam gdzie wygodnie, blisko. W Surrey jest moze z 40, maksymalnie 50 mil green lanes gdzie mozna legalnie jezdzic. I tam wlasnie jezdzimy. I pomimo ze mozna na nich jezdzic to nalezy sie zachowywac kulturalnie - zwalniamy przy pieszych, gasimy bajki kiedy widzimy ze ktos jedzie na koniu, zeby zwierzaka nie sploszyc. Miedzy innymi dlatego zeby zachowac te krotkie trasy gdzie jezdzimy bo nie sa niestety dane na zawsze- caly czas jest walka o to zeby zabronic nam jezdzic, wiec dbamy o tzw. dobre imie. Nie mowie juz o zwyczajnej ludzkiej uprzejmosci.
Ewentualnie dochodza do tego prywatne tory crossowe. Znam wszystkie trasy na pamiec, moge chyba jezdzic z zamknietymi oczami ale do glowy by mi nie przyszlo zeby skrecic w bok i zrobic offa na sciezce nie przeznaczonej do tego. Bo, jak napisalem wyzej szanuje cudza wlasnosc i przestrzegam prawa.
Jesli ktos ma to w doopie, to zwyczajnie nie dorosl do tego zeby korzystac dobrodziejstw motoryzacji. Tutaj sprawa jest krotka, telefon na policje i bardzo czesto kara jest konfiskata sprzetu. Inna sprawa jest fakt ze za wjazd nawet na legalne trasy, bez rejestracji, ubezpieczenia itd grozi to samo, widzialem nie raz (bo czesto stoja w lesie i grzecznie i kulturalnie kontroluja sprzety) jak mieli na boku bajki bez tablic, juz zarekwirowane. Generalnie dotyczy to tylko gowniarzy, nikt z ''normalnych'' offroadowcow nie pakuje sie na nielegalnym sprzecie do lasu.
No i zawsze pozostaje zaladowac motor na przyczepke czy do vana i ruszyc tam gdzie sa do tego warunki - w UK np w Devon jest ponad 1000 mil legalnego offroadu, Ex z Louisem &Co zrobili offa 1.5k km w Hiszpani, w Pl macie ''blisko'' na Ukraine, Rumunia... To wiaze sie oczywiscie z kosztami ale sam fakt posiadania sprzetu nie uprawnia do lamania prawa.
Zapytajcie Myka ile moze sobie pojezdzic tym wypasionym XCh w Germani :lol: a przeciez wydal (zanim sie rozwalil) grube rulony ciezko zarobionych jurasow na bajka i utrzymanie firmy TT w dobrej kondycji ;)

(Rafal, zycze szybkiego zrastania i jak zwykle zapraszam do siebie, na legalnego offika!)

"Przestrzegam prawa i szanuje cudza własność" - u nas raczej nie przejdzie.

A u nas ile jest "mil" legalnego offa?

No tak. Nie wiadomo gdzie jest i ile jest to można jeździć wszędzie. Żelazna logika :lol:

Piszesz tutaj o zupelnie innej mentalnosci nad ktora Anglia pracowala dosc dlugo i nie tylko Anglia ..