Tak już mam, że czas na latanie mam zwykle wieczorami, więc żeby wydłużyć sobie zabawę to zamontowałem mocnego leda, nie tyle celem latania w zupełnej ciemności, co możliwości bezpiecznego powrotu do domu jak już zgaśnie słońce. Czasem wychodzi, że 20km trzeba wracać w zupełnych ciemnościach.
lorsol napisał(a):
: jazda po znanym sobie terenie w nocy to jazda bez trzymanki,
100% racji, jeżeli znamy teren to jazda sprawia frajdę, ja jadę z 50% wolniej ale mam 2x więcej adrenaliny, natomiast przebijanie się przez nieznane to mordęga i do tego strasznie niebezpieczna. Po głównych ścieżkach, oznaczonych szlakach jeszcze jakoś idzie, ale trzymać się jakiejś ścieżynki to już prawie niewykonalne. Możliwe że sporym ułatwieniem byłoby zamontowanie jakiejś lampki na kasku, bo czasem szukając dogodnej drogi chce się spojrzeć w bok, a tu zonk bo nie widać nic.
Raz miałem zabawną sytuację, jak wywaliłem placka na jakiejś kłodzie, oddzieliłem się od motocykla, a ten zgasł i wyłączyło się światło. Ciemność całkowita, zero orientacji, dopiero po chwili jak przyzwyczaiłem się do ciemności zobaczyłem kontury motocykla, więc jeżeli ktoś się zdecyduje na takie przyjemności to warto mieć przy sobie latarkę w razie w :)