Misza napisał(a):
Radzę wyrobić sobie poczucie "mam_wyjebane" na motocykl, bo inaczej nic się nie nauczysz. Masz dwie opcje, albo piękny motocykl i mniej fun`u z jazdy lub polepiony taśmą ale przyjemność znacznie większa. Jeżdżąc sam nie przesadzaj... tak jak john pisze można dużo stracić w ten sposób, z kumplami to już można czuć się bezpieczniej - zawsze pomogą podnieść motóra lub przynajmniej dobić kamieniem kierownika żeby nie męczył się przez dwa tygodnie wisząc na jakimś drzewie bez piwka :). Teraz szok dla Ciebie: w najbliższym czasie czeka Cię, kilkanaście gleb mały, jeden dzwon potężny, potem znowu kilkanaście gleb małych,w międzyczasie klejenie plastików, klejenie szyby, znowu klejenie plastików oraz na pewno sytuacja taka: "albo wyciągnę motor z bagna ciągnąc go przez kilkanaście metrów bokiem lub zostanie tu na wieki ale nadal piękny i błyszczący".
PS OPONY!!!! :)
Misza ma absolutną rację cytuje ponieważ sam bym lepiej tego nie ujął.
Każdy ma na początku stressss ale to wszystko kwestia czasu i kilometrów w terenie.
Reasumując wypowiedź Miszy im szybciej przy obraniu odpowiedniej pozycji tym łatwiej i więcej frajdy z jazdy ale jak już się nauczysz...... nie przekraczaj 150 bądź rozsądny :twisted: